Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Masław tom 2 095.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Beliny, mnogo było tych, których głos powszechny obwiniał, że się Masławowym zabiegom uwieść dali. — Ci trzymali się z daleka, patrzali nieufnie, i wątpili o przyszłości.
Radość więc była z obawą zmięszana, z zazdrością przeciw tym, co wierni Kaźmirzowi, teraz się o zapłatę upomnieć mogli.
To samo rozdwojenie, które było przyczyną wygnania syna Ryksy, już w obozie jego, stłumione czuć się dawało.
Wśród radości na pobojowisku, na chwilę może zapomniano dawnych nienawiści i swarów, lecz jutro z pozostałych nasion odrodzić się one mogły.
Na Olszowem horodyszczu patrzącym na zwycięztwo, serca rosły. — Nie wiedzieli jeszcze, kto był przez Boga zesłanym wybawicielem, ale cud przez pobożnego zapowiedziany kapłana, już się ziścił.
Co żywo na oścież roztwarto wrota... Belina ze starszyzną zaledwie teraz dowiedziawszy się o Kaźmirzu, chciał biedz do nóg jego.
Zbierali się wszyscy z pokłonem i dziękczynieniem, gdy Poturga wielce frasobliwy, aby się na nim téż nie ziściła przepowiednia O. Gedeona, przyodziawszy się biegł do niego, chcąc kajać się, przebłagać i odwrócić co mu groziło.
O. Gedeon razem z Beliną zbierał się właśnie wychodzić przeciw królowi, gdy Poturga wylękły,