Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Masław tom 1 022.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Był to jeden z osadników, tego zburzonego a niedawno jeszcze znacznego i do głównych dzielnic królewskich należącego grodu, Gdecza, który najezdzcy Czechy złupili, ludność z niego całą uprowadziwszy.
Człek ten zwał się Dębiec.
Lasota miał posiadłości rozległe pod Szrodą, często w mieście i na zamku przebywał. Dębiec kołodziéj wysługiwał mu się we dworze, znali się zdawna. Możnego władykę i biednego rzemieślnika, wojna i nędza zrównały teraz. Lasotów gródek był spustoszony, on sam niemiał gdzie przytulić głowy, Dębcowi zostało tylko pogorzelisko jego chaty.
Ku niéj się skierował, przedzierając przez poobalane domostwa, spodziewając się może znaleźć coś ocalonego. Doszedłszy do miejsca, które trudno poznać było, stanął wryty. Nie było nic oprócz wielkiéj węgla kupy.
Mrok padał. Przemógłszy się Dębiec otarł oczy i wszedł na swe zgliszcza, poczynając się w nich rozglądać. Kijem podniesionym z ziemi, zwolna rozgarniał popioły i żużle — szukał czegoś. Pod chatą był w ziemi wilgotnéj wygrzebany loszek, w którym coś czasem składano.
Pomyślał czy w niém co nie ocalało. Co? sam nie wiedział. Garść mąki może, suszonego mięsa resztka, krup trochę, choćby spleśniałego chleba okrawek. Grzebiąc się, natrafił w istocie na nie-