Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom trzeci 221.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziaduniu i siedź, zawołała Laura, mam prośbę do was. Chcę z wami razem pojechać, Jadwisię poznać i odwiedzić... a potem na gospodarstwo moje do Borowiec, pan Tyszko, Basia, mój poczciwy Eliasz...
— Wdzięczen ci jestem, że ze mną chcesz jechać... nie śmiałem cię prosić, toś i mnie odgadła... A miałem w tem swoje powody, dla których mi cię zapraszać nie wypadało... Za tem pannę Barbarę uprosiwszy, gdy ja jutro dam sygnał do wyjazdu... ruszymy. Waruję tylko jedno, że popasy i noclegi ja reguluję i w drodze despotycznie rządzę... bom despota!
Gdy tak stanęła umowa o podróż a wojewoda dla przygotowań do niej pojechał do domu... niespodzianych gości miała Laura przed wieczorem... Wieść o jej losach, bogactwach, o pokrewieństwie z panem wojewodą, rozeszła się po mieście od dni kilku. Zmieniało to zupełnie usposobienia dawnych znajomych dla panny Laury. Co dziwnem, nieprzebaczonem, płochem zdawało się w ubogiej dziewczynie, to w dziedziczce owych summ neapolitańskich, o których rozpowiadano, wydało się dziwnie ekscentrycznie szlachetnem, romantycznem... nieledwie heroicznem... Pierwsza kasztelanowa Wiska poczęła utrzymywać, iż Francuz nie zrozumiawszy jej, odprawił odedrzwi tę śliczną czarodziejską Laurę, i że ona tej omyłki odżałować nie może; że musi sama ją przeprosić i t. d... Hrabia Artur chciał jechać z nią także.
Hetman wybierał się z Kowal. Georges... a nie wiem już ile osób prosiło i zaklinało, aby mogły być zaprezentowane tej bohaterce...
Jakoż tego dnia kasztelanowa najprzód przybyła...