Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom pierwszy 011.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



I.


W kraju puszcz i moczarów, który się z wolna, w miarę wzrostu ludności wytrzebiał i osuszał, nie dalej jak przed stu laty były jeszcze zakąty, oddzielone od gęściej zamieszkanych okolic przestrzeniami tak znacznemi lasów i błot, że przystęp do nich nie w każdej porze roku był możliwy, a często całkiem niepodobny. W tych zakątach położonych, jak mawiano na końcu świata, życie też, odcięte od społeczeństwa, wiodło się zupełnie odrębnym obyczajem. Musiano starczyć sobie, z podań i wrażeń tworzyć własną osnowę, a w braku podbudzających z zewnątrz pobudek, usypiać nieco i wlec się tak powoli za drugimi, iż często o cały wiek zostawało się — za niemi. Był to sen życia spokojny, jednostajny, bez pragnień przebudzenia, zmiany i gorętszych wrażeń. Rodzili się częstokroć na tych wyspach stałego lądu, lasami jak morzem oblanych, ludzie, którzy nigdy po za ich obrąb nie wyjrzeli, a o kilka mil odległe osady znali zaledwie ze słuchu. Nie było potrzeb wyszukanych, ani nawyknień do tego, czegoby sama okolica nie wydawała i sam jej mieszkaniec stworzyć nie mógł.
Z pewną obawą i nieufnością spoglądano tu na obcego człowieka, na strój i krój nowy, na ruch pośpie-