Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom drugi 199.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dził chwilę jeszcze i wyszedł upojony, smutny, sam czując, że uciec powinien... Nazajutrz nie przyszedł już.
Lassy, która bardzo sobie życzyła, aby się to inaczej skończyć mogło, około południa widząc Laurę chmurną i cierpiącą, pobiegła dowiedzieć się na Marywil: Honorego już tam nie było...