Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom drugi 024.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miał król Stanisław, a nad zbiór jego kamei i intaglij, bogatszego nie znano. Słowem, byłby to i sławny i najszczęśliwszy z ludzi, gdyby mu we wszystkiem ten nędzny pieniądz nie stawał na przeszkodzie do spełnienia najpiękniejszych pomysłów...
Nie dziw też, że sam widok twarzy poczciwego Borawskiego, zwłaszcza jeśli obok niej ukazywały się z za kontusza wyglądające papiery, wprawiał hetmana w najgorszy humor, w rodzaj niecierpliwości, z której nie wychodził, dopóki popodpisywawszy co chciał, nie pozbył się natręta, posuwającego nudziarską regularność i drobnostkowość do ostatecznych granic. Słynął z tego Borawski, że u niego regestra były utrzymywane jak nigdzie, ale co potem, kiedy we wszystkich w końcu okazywał się deficyt. Hetman nigdy w nie nawet nie zaglądał.
W tym roku jednak pieniężne sprawy emilopolskie poszły były dosyć szczęśliwie, piętnaście tysięcy czerwonych złotych wpłynęło z odzyskanego spadku. Borawski chciał niemi oczyścić długi, na co jednak hetman nie dozwolił, słusznie reklamując je jako swą osobistą kieszonkową własność, którą chciał raz wedle fantazji swej rozporządzić.
Przypływ ten bardzo pożądany, ożywił nietylko zacnego pana, dając mu rzadki humor i pogodę umysłu, która dozwoliła napisać dwie komedje i jedne warjacje na flet z towarzyszeniem orkiestry, w czem mu nieco pomógł Cipriani, lecz cały dwór hetmański rozpromieniała. Każdy prawie z cudzoziemców dostał jakiś dar w pieniądzach lub kosztowności. Borawskiemu, aby nie dokuczał, dostało się pięćset dukatów tytułem gratyfikacji. Hetman w tym roku przedsięwziął kilka pię-