Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom I 187.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kim kunsztem wykonane obudzały podziwienie, inne nieznane wcale osobliwością swą zastanawiały. Kobierce, opony, srebrne ozdoby, bronzowe sprzęty, emalie wschodnie... wszystko to na kupę u nóg Bolka złożone zostało. Ludzie do rąk biorąc dary te oglądali je ciekawie.
Prosił zatém Mieszko, aby mu wolno było dary złożyć Dubrawce, i powtórnie wysłał komorników ze Stogniewem po nie. Pobiegł brat po siostrę, aby ją samą do przyjęcia ich przyprowadził, i przyszła Dubrawka zasiąść przy ojcu.
Ten sam obrzęd odbył się powtóre z tą tylko różnicą, że dla kniehini niewieście przybory, futra, tkaniny i ozdoby do stroju przyniesiono, niemniéj bogate i piękne.
W ten sposób niemal uroczyście odbyły się zrękowiny, wobec dworu całego, gdy ich inaczéj i z obrzędem kościelnym nie można było odprawić z powodu, iż Mieszko ochrzczonym nie był.
Ku wieczorowi uczta i śpiewy przedłużały się jeszcze, przy których już Dubrawka swobodnie z narzeczonym swym mówić mogła.
Gdybyśmy te rozmowy żartobliwe, rubaszne, w duchu owych wieków powtórzyć śmieli, nadtoby się one dziwne wydały. W obcowaniu z niewiastami ton ten wesoły był niemal obowiązkowym.
Mieszko zajęty tém co się z nim działo, radosny z powodzenia, ledwie miał czas zobaczywszy Dobrosława uderzyć go po ramieniu i powie-