Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom I 074.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiem, iż tu między narodem naszym, który Chrystusa nie zna, wiele przebaczono tym, co przybyli nawracać... tak było w Czechach nim kościoły stawiać poczęto i wiarę wyznawać, za którą Wacław zginął, a bratobójca ją trzymać musi, i pokutę odprawiać. Nas chrześcian... tu utajonych jest wielu, a dla ochrony życia, milczeć musiemy i cierpieć.
— Jest wielu? podchwycił składając ręce jak do modlitwy Włast, mówicie iż wielu nas jest?
— Ale więcéj jeszcze tych co na nasze czyhają życie — dodał Dobrosław, bądźmy cierpliwi, bądźmy ostrożni, a ufajmy Bogu naszemu, który cuda czyni... tak mnie w Pradze na Hradzie nauczano...
Mówili jeszcze gdy nadbiegł szukający Własta Jarmierz niespokojny, bo się ojciec o niego dopytywał i słał za nim, musieli się więc rozstać, aby podejrzenia nie obudzać, i Dobrosław inną drogą udał się ku biesiadującym.
Jarmierz dziwnie jakoś popatrzał za odchodzącym. Między nim a Włastem, stosunek był i uczucia do określenia trudne. Dla dawnego ulubieńca pańskiego, który się przybraném dzieckiem być spodziewał, Włast nie był miłym. Jarmierz złego mu nie życzył, a nie mógł jednak wstrzymać się i pohamować zazdrości...
Usiłował zbliżyć się do niego od pierwszego dnia, Włast mu był przyjaznym, serdecznym, a je-