Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom II 214.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Widok tego znamienia nowéj wiary, ocalonego z płomieni, przejmował wszystkich, jak dowód potęgi nowego Boga.
Po skończonéj modlitwie, ująwszy z ołtarza krzyż i resztę kościelnego sprzętu, okrytą węglami a nie zgorzałą, Włast musiał razem z ludźmi co go ocalili udać się na zamek nad Cybiną.
Dniało już gdy w las wjechali wszyscy, Włast na danym mu koniu przodem ze świecącym krzyżem w dłoni, za nim Jarmierz i Hanna.
Zaledwie stai parę oddaliwszy się od pogorzeliska, z przestrachem i zdziwieniem postrzegli w lesie koczującą, na ziemi rozłożoną gromadę ludzi, która się schroniła tu przed ulewą po pożarze, którego pilnowała.
Na widok jadących popodnosili głowy, Warga postrzegł pierwszy i poznał Własta ocalonego, z krzyżem w ręku. Stary wróżbita oniemiał z przerażenia. Był pewnym jego śmierci... strzeżono dokoła dworu, aby się nikt z niego wymknąć nie mógł. Jak na widok upiora wstałego z grobu, starzec krzyknął i dłońmi zakrywszy sobie oczy, porwał się natychmiast z ziemi pędem uciekając w las, za nim tłum coprędzéj zrywać się téż zaczął i uciekać z wrzaskiem... Ludzie padali na ziemię przestraszeni. Orszak wiodący O. Matję przeciągnął powoli w milczeniu i znikł na drodze do grodu.