Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 266.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie! — zakrzyczał marszałek — nie! To, na co wy narzekacie, stary bracie puhaczu, wróżbiarzu złego, było zawsze i zawsze będzie. Gorsi nie jesteśmy od drugich.
— Cóż? lepsi? — spytał zimno, w oczy mu patrząc stary.
Zmieszał się nieco Lichtenstein.
— Nie przypisuję sobie tego, żebyśmy doścignęli pierwszych tych, co na téj ziemi krzyż zatknęli; lecz..,
— Zapewne, że późno dziś naprawiać, co lata popsuły — dodał Hoym — lecz jeśli wyjdziemy cało, kajajmy się! bracia, pokutujmy!
Cicho było w namiocie, niektórzy zdawali się znudzeni; śmieli się inni odwracając: stary Albrecht postrzegł to, westchnął i zamilkł.
Milczeli téż długo wszyscy.
— Aby pozyskać siłę Chrystusową — dodał jakby sam do siebie — trzeba naśladować Chrystusa Pana i jego trzymać się nauki. Zakon nasz począł od szpitalu i miłosierdzia, a skończył na zaborach i rzeziach. Chrzcimy krwią, nawracamy mieczem: od miecza zginiemy!
To rzekłszy, jakby dla uspokojenia sumienia, nizko głowę skłonił przed Mistrzem, przykląkł