Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 262.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dwóch braci posłano po namiotach, aby zwykła wojenna rada się schodziła, i prawie w téj saméj chwili, kto jak stał odziany, czy na wpół ubrany, zdążał do namiotu. Na wszystkich twarzach znać było gniéw, oburzenie, wściekłość; milczano wszakże, półsłowami ulgę czyniąc zburzonym uczuciom.
Wielki podskarbi pozostał także w namiocie.
Ulryk stał zamyślony u stołu; gdy liczba zebranych była dostateczną do zagajenia, odwrócił się posępny i zamyślony.
— Wiecie wszyscy — rzekł — że Jagiełło niespodzianém najściem zdobył Gilgenburg i leży obozem nad jeziorem, chcąc się posuwać daléj; nie mamy co czynić, tylko stanąć przeciw jego wojskom i stoczyć bitwę, która o losie Zakonu stanowić będzie.
— Chyba o losie Jagiełły! — przerwał Schwelborn szydersko.
— Jednemu Bogu wiadomo o czyim — dodał Mistrz.
— Mieliżbyście zwątpić? — podchwycił marszałek.
— Nie wątpię, ale z każdą chwilą się przekonywam — mówił Jungingen — żeśmy nieprzyjaciela zalekko cenili; trzeba to wynagrodzić wy-