Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 192.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i do stóp królewskich przyszedł, choć król mu się do siebie zbliżyć nie dał.
Rad nie rad zsunął się chłopak z konia i stanął zarumieniony.
— Osobliwsze podobieństwo — odezwał się Jagiełło — albo niegodziwe czary. Spytajcie go, czy siostry nie ma?
Pytanie to posłyszawszy pacholę, szybko odparło, iż siostrę ma i że do niéj wielce jest podobnym, a siostra jego na dworze księżnéj Aleksandry Mazowieckiéj pod tę porę być musiała.
Dopiéro się król uspokoił i uśmiechnął, a w chłopca dziwny jakiś duch wstąpił, iż zamiast nieśmiało stać, Jagielle w oczy wprost z natarczywością dziecinną patrzał.
— Zginie to gdzie marnie w ciężkim pochodzie — rzekł p. Andrzéj — ale samo sobie winno, gdy mu się przedwcześnie rycerzem być zachciało.
— Do domu wracać zapóźno — odezwał się chłopak śmiało — może mi we zbroi za ciężko, a w lada służbie nie miło; lecz gdyby król pan miłościwy, w miejscu Janka przy swéj osobie raczył mi dać przytułek, wierniebym służył.
Wszyscy się temu zuchwałemu żądaniu i prośbie niezmiernie zdziwili: spojrzał Brochocki, inni uśmiechali się. Król zdawał nie rozumiéć zrazu,