Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 125.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziły, bo i Zakonowi z Niemiec ciągną drudzy. Na co Klemens podkanclerzy odpowiadał, iż jakkolwiek krzyżacka potęga wielka, Boża jest jeszcze większa, a jeśliby do obozu książęta ich miłoście przybyć raczyli, gdziekolwiek króla zastaną, bodaj już na pobojowisku, rad im będzie.
Posłów potém marszałkowie u stołu swego przyjmowali i podejmowali hojnie z polecenia króla, a ci podochociwszy sobie, odzywali się z różnemi mowy i przekąsy, ale na odpowiedziach téż nie zbywało.
Nie dano się im bardzo rozpatrywać po obozie, ani na zapytania odpowiadano chętnie, ale ich do następnego dnia znosić musieli, dopóki się obdarzonych nie pozbyto. Dostał każdy po kożuchu pokrytym i po kubku pozłocistym, aby precz jechali.
W Sulejowie król już miał około siebie mało nie wszystkie siły swe, oprócz Wielkopolanów i Mazurów, którzy się z nim mieli połączyć dopiéro nad Wisłą. Tam téż nadciągnąć mieli Czesi z Morawianami, Sokoł, Sarnowski i inni z zaciężnym żołnierzem, taborami, wozy, działami i żywnością, którą różnemi drogi wieziono ku Czerwieńskowi.
Wszystko dotąd składało się bardzo pomyślnie, Jagiełło téż był dobréj myśli, chociaż przypadały