Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 114.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

meczek musiano opatrzéć i uzbroić, aby na przypadek i z małą garścią wielkiém męztwem mógł się obronić.
Z miasteczek i wsi ludność na wozach ściągała mienie swe do gródków, cisnęła się pod mury i za mury, wioski zostawiając na łaskę Bożą, a nie spodziewając się chat swych zobaczyć, bo nieprzyjaciel szedł ogniem, szedł mieczem, a gdzie żelaza nie miał na kim stępić, głownię podrzucał. Kędy przeszedł, nie zostawało nic, tylko ziemia czarna i zgliszcza siwe.
Po wszystkich kościołach nakazane były modlitwy, duchowieństwo ducha zagrzewając przemawiało, niewiasty łamały dłonie, rycerstwo błogosławiono na wojnę. Dzieci patrzały zdala i śmiały się zbrojom błyszczącym.
Choć wojna przeciw niemieckim rycerzom nie była nowością dla Polski, zawsze ten krzyż czarny na mniszym a rycerskim płaszczu, jakąś trwogę obudzał, aby walcząc przeciw zakonnikom, z krzyżem Chrystusowym się nie wojowało.
Miał téż zakon niemiecki w sąsiednich krajach przyjaciół mnogich i pół-braci i współ-bratów jawnych i tajemnych, którzy sieli jak mogli wątpliwości, a potęgą Zakonu straszyli, i Bożą pomstą za rycerzy Maryi.