Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 064.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dawnoście tę siostrę widzieli? — zapytał.
— Tak dawno — uśmiechając się smutnie odezwał stary — że ona mnie może nie poznać, a ja jéj.
Podskarbi głową pokręcił.
— Dziwnie się źle dla was rzeczy składają — rzekł — żal mi bardzo. Radbym wam pomógł, a nie ma sposobu? Lecz posłuchajcie, cóżby zresztą w tém tak złego było, gdybyście królowi waszemu usłużyć chcieli? do tego się przyznać można... a zarazem... usłużyć Królowi Niebieskiemu, który jest Panem nas wszystkich... tamtą służbę porzuciwszy...
Popatrzyli na się, staruszek zdawał się nie rozumiéć wykrętnéj mowy, lub nie chciéć pojąć, czego od niego żądano.
— Nigdym nie kłamał — odezwał się po namyśle — i nigdy Chrystusowi Panu naszemu służyć nie przestawałem. Królowi zaś Jagielle do niczegom się nie zdał, stary jestem, modlę się i rodziny szukam, abym ją przed śmiercią pożegnał.
Podskarbi się zawahał, wstał, powiódł ręką po czole, potém zatarł dłonie.
— Ojcze wielebny, bolałoby mnie bardzo, gdybym się od was nic w dobry sposób dowiedziéć nie mógł. W. Mistrz człowiek sprawiedliwy, ale