Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 049.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i Mistrz się płaszczem narzucił, choć w twarzy widać było, że nierad to czynił.
W progu pierwszéj izby, którą tylko co opuścił, stał w sukni zakonnéj człowiek wstrętliwéj twarzy, z kosém wejrzeniem, zacierając ręce i wcześnie schylając głowę pokornie.
Sposób w jaki Mistrza witał, nie byłby się dozwalał domyślać w nim jednego z dostojników Zakonu. Był to wszakże podskarbi Thome von Merheim, słynący z przebiegłości mąż, nie wiele mówny, skryty, lecz wpływu nie małego u wszystkich używający. Nie lubił go W. Mistrz, bo się ich charaktery nie godziły z sobą, bo rycerskim był pierwszy, drugi wężowym; lecz ulegać musiał, doświadczywszy owocu rad jego.
Merheim łysy był, brodę miał rzadką, zęby żółte i popsute, cerę oszpeconą czerwonemi plamami.
Cała jego postać odrazę budziła.
— Słowo mam rzec — szepnął, zbliżając się,—a Miłość Wasza wysłuchać mnie musisz, bo sądzę, że nie bez wagi będzie i nie bez pożytku.
— Późna godzina—rzekł Mistrz.
— Innéj nie mamy—mówił z naciskiem Merheim—we dnie was ludzie odrywają i po dniu