Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 214.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

znowu wszystkie zamki i dzierżawy. Nie uczyniliśmy nic.
To mówiąc, ks. podkanclerzy rzucił się królowi do nóg i ze łzami błagać go począł, aby nie czynił swemu imieniowi i rycerstwu krzywdy największéj, a nie podawał się w pośmiewisko.
Przemówili inni za podkanclerzym, ale kasztelan wojnicki wyrwał się téż z głosem zaraz, wiedząc, że u króla wrzawą i gwałtownością wszystkiego dokonać można. Nie odstępował więc, prosząc ze swéj strony i ręcząc, że rycerstwo pójdzie z królem znowu, wypocząwszy i dzieła poczętego dokona.
A że król i przez Witolda już był wprzódy napół ujęty, i tajemnie przez Tęczyńskiego napastowany ciągle, gdy uciszono się, aby posłyszéć wyrok jego, przemówił za ustąpieniem.
Poparci więc ci, co tego pragnęli, górę wzięli, a podkanclerzy ze swoimi musiał ustąpić. Król radby był pogodzić przeciwników i środek znaleźć jakiś, lecz środka na to nie było.
Stanęło więc na tém, ażeby odchodzić, ale przykazano zarazem, aby o postanowieniu nikt w obozie mówić nie śmiał, bo cokolwiek tu rozpowiadano, wnet szpiegi na zamek donosili. Mimo to, nad wieczorem, szeptali uradowani jedni dru-