Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 193.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Uczty się zwykle owych czasów o południu poczynały, więc nim wydzwoniono u Ś. Jana godzinę, kasztelan już z zamku jechał z drużyną, wszyscy strojni w co kto miał najlepszego.
Noskowa w jedwabiach i łańcuchach, z czółkiem perłami szytém na głowie, czekała we drzwiach z córką i prowadziła gości na schody.
Pierwszego dnia dziwiono się Ofce, teraz poszaleli wszyscy, pierwszy pan z Granowa, który oczów od niéj oderwać nie mógł, a ona mu się téż sama wzięła służyć, kąski podawać i kubek nalewać. Inni szczęśliwi byli z wejrzenia Noskowéj, któréj wdzięki téż niepoślednie czyniły wrażenie na młodzieży.
Gdy u Werderów lekkie wino zrazu naléwano i głowy długo były swobodne, tu starym sektem uraczono tak gości, że przy pierwszém daniu sobie podchmielić musieli. Ochoczo téż niezmiernie biesiadowano, dziwiąc się tylko wielkiéj zamożności panów kupców toruńskich i wyszukanym przyprawom zamorskim, których drudzy domatorowie i z imienia nie znali.
Ofka służyła z pilnością wielką kasztelanowi, który sarninę i ryby tak żarłocznie zajadał, iż, gdyby nie wino, na najlepsze kąski pod koniec, jużby mu sił niestało. A przy każdéj misie na-