Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 182.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Obawiano się więc pana z Granowa, i może dlatego mu wspaniałe uczty sprawiano. Szczególniéj na nie silił się burmistrz Werder, któremu i o miasto szło i o siebie, aby obojga mógł oszczędzić. Werderowska kamienica nie ustępowała domowi pani Noskowéj. Wprawdzie i tu z razu przychowano kosztowności po lochach, gdy Toruń zajmowała załoga nowa, powoli jednak gdy się przekonano, iż rabunek żaden nie groził, wychodziło to nazad na stoły i do szaf, bo się chciano przed szlachtą z zamożnością mieszczańską pochlubić.
Werder był zarazem kupcem, znaczny handel prowadzącym z Flandryą i Anglią suknami i wyroby tkanemi, których Zakonowi dostarczał. Poważny to był mąż na oko, szczery i otwarty z pozoru, lecz niezmiernie przebiegły. Oszukać go nie mógł nigdy nikt, a mało kogo on w pole nie wywiódł.
Twarz miał tak otwartą, śmiejącą się, jasną, słowo tak obfite, iż zdało się każdemu, że wszystko co w sobie ma, wypatrzy i wygada. Nigdy wszakże nie powiedział więcéj niż chciał i był powinien. Werderowi z Zakonem dogodnie było, szczerze téż doń przywiązany w duszy, dla nowych panów zdawał się mimo to najszczerszym sługą.