Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 180.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dali o południu cielę całe, nie licząc tego, co się drobniejszego przytém znalazło. Nieckę gruszek między obiadem a wieczerzą przy szklanicach zmieść — było mu łatwo. Choć mówił sam, że siły nieco stracił, podkowy łamał lekko, co naówczas nie było dziwném, bo siostrzenica Jagiełły, panna w kwiecie wieku, także się w ten sposób zabawiała.
Homeryczne więc uczty sprawiano na kuchniach krzyżackich w Toruniu, a że tu na zagranicznéj przyprawie nie zbywało, smakowano wielce za stołem obfitym i wymyślnym. Młodzież podpiwszy nie wytrzymała bez skrzypka, kobzy i ladajakiéj muzyki; przy téj téż bez płci białéj taniec nie wesoły, musiano panie mieszczki zapraszać. Było tego w Toruniu dosyć, powdowiałych po żołnierzu, który padł pod Grünwaldem. Opłakawszy sieroctwo, młodsze myślały o życiu. Inne przez wielką politykę pragnęły ująć serca zwycięzców, nie było więc dnia bez uczty, a wieczora bez tanów. Nie było téż dnia bez waśni i sporu hałaśliwego, ale ten się przy kuflu załatwiał. W najgorętszym razie pan z Granowa pozywał przed się poróżnionych i godził skutecznie.
Życie więc tu upływało tak mile jak w raju, i mało kto do powrotu wzdychał, chyba młodą żo-