Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 153.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mu do ucha pochyliła i szeptała; twarz jego okryła się rumieńcem.
— Zgoda — zawołał — szyję stawię dla ciebie, uczynię co każecie.
— Za dwie godziny — odparła Ofka żywo — przyjdźcie do mnie: znajdzie się ktoś co wam da do zaniesienia słowo. Musicie się dostać do zamku. Wieczorem w drogę.
To mówiąc podała mu rękę i ukłoniła się nizko, przybiérając postać zalotną; potém podniosła się żywo, uleciała i znikła.

∗             ∗

Niéma niebezpieczniejszéj rzeczy dla człowieka, dla ludzi, nad pomyślność.
W przeciwnościach potęgują się siły, uchodzą w szczęściu. Zawraca się głowa, przychodzi upojenie, mięknie serce, niknie energia, baczność się traci.
Wojsko, które zwyciężyło pod Grünwaldem, już inném przybyło pod mury Malborga. Do zwycięztwa szło w surowéj karności, przymierając głodem i cierpiąc w pochodzie; obciążone łupem, nakarmione obfitą żywnością zdobytą po zamkach, które się z kolei poddawały, nie straciło męztwa, lecz zaufało szczęściu.