Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 089.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Na jakież u licha pogany? — spytał p. Andrzéj — gdzieś to ty ich widział, i gdzie oni tu są? My tu ich nigdzie nie znamy, krom prawowiernych chrześcian, jakiemi my i lud cały jest.
— Przecież głosił Zakon i powiada po dziś dzień, że na pogan potrzebuje oręża.
— A wyście tak nieświadomi rzeczy, że temu wierzycie? — dodał Brochocki. — Jeśli tu kto poganinem nazwać się mógł, to chyba ci sami, co nam to imię narzucali, bo pogańska to sprawa cudzą ziemię najeżdżać i cudze mienie łupić.
Na to hrabia nie odrzekł nic, głowę podniósłszy w górę, jakby rozprawiać o tém nie chciał. Brochocki téż mówić przestał ze swym jeńcem, którego nazad do namiotu poprowadziwszy, dobrym go sposobem namówił, że mu przecie słowo rycerskie dał, iż bez jego wiedzy i zezwolenia się nie oddali.
— Jeśli okupu odemnie wyglądacie — dodał — omylicie się srodze. Ani brat, ani bratowa grosza za mnie nie dadzą, raczéj cieszyć się będą, żem się w pęta dostał.
Roześmiał się Brochocki.
— Tego u nas obyczaju niéma, abyśmy szlachcic ze szlachcica okupy brali — rzekł — ale dogodzić swéj fantazyi każdy rad, a ja téż mam moją.