Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 073b.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzyło obraz ruchomy, smutny i przepowiadający coś straszniejszego jeszcze.
Burmistrzowa gorejąc ciekawością wiodła z sobą Ofkę. Niedaleko ratusza stał dom pana Schütza. Pokaźniejszy od innych, zbudowany był wszakże na sposób miejscowy z cegły i drzewa. Na murach jego w rozmaite linie przecinające się z sobą zarysował się szkielet drewniany budynku, którego górne piąterko nieco wyskakiwało w ulicę, a pod niém szerokie okna i drzwi zajęte były przez sklepy. Nad jednym z nich wisiały olbrzymie nożyce, oznaczające postrzygacza sukna, nad drugim dwie mosiężne miednice, wypolerowane jak złoto, służyły za szyld balwierzowi.
U niego już paliło się światło i tłum ludzi rozprawiał gwarnie, a przez pół otwarte okno buchały głośne mowy i patetyczne narzekania.
Po schodach, których poręcze pięknie były rzeźbą i słupkami ozdobne, weszli do izb pani Schützowéj. Ofka zaledwie się tu dostała, upadła na pierwszém krześle, twarz tuląc w dłoniach.
— Dziecko moje, napij się cokolwiek, to cię orzeźwi — zawołała burmistrzowa, niosąc trochę wina w kubku. — Jakżeś bo porwać się mogła i dać przebrać tak niegodziwie.