Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom I 170.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Boskowicz myślał z Pragi sprowadziwszy murarzy, mocny gród i piękne gmachy zakładać na kształt Hradszyna. — Ledwie się do tego przygotowywać poczęto. Leżały stosy kamieni nazwożonych, drzewa belki olbrzymie, ale dotąd stały tylko tymczasowe dworki i budy, a załoga musiała się jako tako dusić w onych izbicach, w których dawniej mieszczanie mienie swe przechowywali, bo tejedne ocalały. Za Leszka Czarnego niemcy je popoprawiali zamku obraniając. Teraz i ludzie w nich przytułek mieli.
Dwór jeden pokaźniejszy zajmował W. Rządca sam, a inni dowódzcy jako tako się mieścili po budach z tarcic i chrustu a gliny polepionych.
Oczyma tak strzelając dokoła Marcik, obliczył łatwo po pewnych znakach, że załoga nie wielka i nie bardzo silna być musiała. Wprawdzie na wałach ostrokoły już nowe stały i do obrony przygotowane, ale garścią nie wielką tak rozległej przestrzeni bronić było trudno.
Wojsko też, które tak długo leżało sposobności nie mając wojowania, wiążąc w mieście łatwe przyjaźnie zgnuśniało. Chodzili żołnierze bez zbroi bezpieczni, nie zdając się myśleć, aby im co grozić mogło.
Marcik unikając innej rozmowy, bawił Mikosza opowiadaniami o Grecie, rozprawiał długo, aby chodząc z nim po wałach, lepiej się mógł rozpatrzeć. Potrzeba mu było wiedzieć na wszelki