Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom I 158.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dostrzedz było można i greków i włochów, a nadewszystko wielu niemieckich gości.
I tu gorąca krew a obyczaj szorstki wywoływał częste zajścia, łajania, nawet bójki, które pachołkowie ratuszowi spieszyli rozejmować.
W czasie upałów, rozpinano tu płótna dla cienia, niekiedy służyły one obwarowując od pomniejszej słoty. Przezorniejsi rozwieszonemi skórami drogą kupię ochraniali.
Piękna Greta właśnie była weszła w tę uliczkę ze swym Kurcwurstem, którego całe miasto znało. Rozumie się, iż wdówka, gdy się raczyła na świat wychylić, starała się swą pięknością pochwalić, a stroiła jak najwytworniej. Oczy też wszystkich szczególniej rycerskiego stanu ludzi, ciekawie się ku niej zwracały, nie wiedząc co sądzić o tem zjawisku. Z bogactwa stroju, piękności twarzy, wypieszczonego lica i rączek, można ją było uważać za wielką panią, ze śmiałości z jaką pieszo puszczała się w tłum ten, za mieszczkę z nim oswojoną, z wejrzeń zuchwałych i wyzywających, za jakąś dwuznaczną istotę. Ci co ją znali, uśmiechali się zdala pomijając, inni stawali albo nawet szli za nią, aby się lepiej pięknej kobiecie przypatrzeć. Szła zwolna jak swobodna pani, która się spieszyć nie potrzebuje, pragnie się rozerwać, a nie jest zbytnio niczego ciekawą.
Kupcy z za okiennic witali ją słówkami,