Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom I 122.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Biskup coraz głos zniżał, jakby się lękał słów, które z własnych ust jego wychodziły. — Wyrywały mu się one jednak siłą jakąś wewnętrzną z piersi i powstrzymać ich nie mógł.
— Książe ten — dodał — kościoła i duchowieństwa nigdy nie szanował. Pamiętają ludzie co na Ślązku, w Poznaniu i po innych ziemiach żołnierze jego i on dokazywali. Klątwą go kościelną trzeba się było pozbywać. — Ani Wam, ani nam nie jest miły ni pożądany...
Tu zamilczał chwilę.
— Lecz jeźli Czechom do oparcia mu się sił braknie — wtrącił Albert — my kogoś przecie za pana sobie obrać musiemy. Ten dużo ziem już posiadł, a gdy Czechów nie stanie, resztę zagarnie.
Po krótkiem milczeniu — Muskata do ucha prawie Wójtowi szeptać począł.
— Czemużbyście nie mieli się postarać o to aby Kraków oddać, któremu z Piastów Ślązkich? Oni narodowi niemieckiemu więcej sprzyjają i siłę mają w niemieckich sprzymierzeńcach...
Albert głową potrząsł.
— Nie dziś to nam księcia ze swej ręki prowadzić tu — rzekł — nie mamy o czem... Ziemianie będą przeciwni.
Muskata słuchał nie przekonany...
— Siłę byście znaleźli i wy, — rzekł — ro-