Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom I 118.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kolei, które wozy zostawiły po sobie. Po deskach na pniakach i słupkach opartych, przekradali się pod okapami przechodnie, gdzieniegdzie przeskakując zerwane hacie.
Dworzec Biskupi nie wyglądał tak świetnie jak za owych błogosławionych czasów Prandoty lub Iwona. Powaga Pasterzy, ich znaczenie i władza, z różnych przyczyn ucierpiały wiele. Cios im zadał najdotkliwszy szalony Paweł z Przemankowa, wichrzyciel, warchoł, człek swawolny, po którym ani Prokop choć mąż wielkiego rodu, powinowaty księżnej Gryfiny, ani Ślązak Muskata pasterz teraźniejszy, dźwignąć już Biskupiego dostojeństwa do dawnej świetności nie mogli.
Razem prawie ze wzmocnieniem władzy świeckiej koroną starą, osłabła moc Biskupów. Lecz nie byłaby dała się pożyć tak łatwo i rychło, gdyby nie ten człowiek co jej cały blask dawny odjął, Paweł, ów za którego grzechy następcy jego pokutować mieli.
Pod nim to rozprzęgło się duchowieństwo i zaczęto je lekceważyć. Widać już było, że w przyszłości nie biskup nad królem, ale król nad biskupami stać będzie. Kończyło się dla duchowieństwa panowanie zwierzchnie nad krajem a zaczynała walka o utrzymanie przy zachwianej powadze, którą cięgle walącą się posiłki z Watykanu podpierać musiały.
Po Prokopie Rusinie, wybrano Ślązaka, obce-