Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 038.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trzymać wielki a występować po królewsku, o koronę się kusząc.
W dni uroczyste stroiło się co żyło i wdziewało barwę pańską, a na powszednie pan, pani i słudzy ich w prostych kożuszkach się nosili, ani ich wielkości było poznać.
Księżna Jadwiga nie zbyt już młoda, a długiem cierpieniem, gdy w Radziejowie u mieszczanina kryć się musiała znękana, nawykła do prostego obyczaju, wolała się odziewać skromnie.
Dziećmi zajęta, dla których miłość wielką miała, sama im prawie była piastunką i sługą. Nie rada zdawała je na ręce obcych, nie chętnie na chwilę odchodziła od nich.
Oboje państwo żyli, gdy mogli, jako ludzie wszyscy, nawykłszy do niedostatku, przy którym chleb smakuje czarny. Żywot też na dworze dwojaki był. Gdy sami zostawali, jak ziemianie zamożni obchodzili się chlebem powszednim, nie dbając o wystawę i zbytek. Gdy obcy ludzie na dwór ich przybyli, Legat Papiezki, poseł krzyżacki, albo ziemianie zdala — wówczas dobywano co najlepszego było i najwspanialszego. Służba szła po szaty świąteczne, Jadwiga zrzucała szarą suknię codzienną, książe przyoblekał szkarłaty.
Ledwie posłowie byli za bramą, wracali z radością do sukni i stołu zwykłego.
Ład na zamku panował, jakiego tu dawno