Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom I 128.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zbiegów i zdrajców, którzy na karę zasłużywszy chroniąc żywota do Czechów pouciekali!
Wstrzymał się ksiądz, Magnus obrócił ku nim i rzekł po krótkim namyśle:
— Królewicza Zbigniewa i biednych ludzi, co się niesprawiedliwie prześladowani tułali po obcych, przyjęliśmy. Tak — prawda jest.
— Więc winniście zdrady i nieposłuszeństwa? — wtrącił sam Wojsław.
— Nie jesteśmy jéj winni — rzekł Magnus. — Królewicz nieszczęśliwy miłosierdzia się ojcowskiego domagał, a zbiegowie, bracia nasi, przeciw królowi nic nie zawinili.
Gdy to mówił, z ław dokoła dało się słyszeć mruczenie naprzód, potém kilku zawołało:
— Nie zawinili przeciw króla, pana naszego, ino przeciw Sieciecha...
— Przeciw Sieciecha! — kończył Magnus. — Złości a samowoli pana Sieciechowéj dłużéj nikt z nas znosić nie chce.
— Nie! nie! nie będziemy jéj więcéj cierpieli. Nie! — poczęli z ław odzywać się siedzący śmieléj coraz.
— Z Czechami się przeciw własnemu królowi wiążecie, na własny kraj następujecie — odezwał się Wojsław zwolna. — Król o wszystkiém wié.
— Źle wie! — zawołał Magnus goręcéj — nie chcemy taksamo czeskiego panowania, jak Sie-