Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom I 062.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ryka IV., Judyta, małżonka schorzałego pana, tak zdrowa i rzeźwa, jak on był zniszczony i wybladły. Prawda że i twarz i strój z wielką sztuką były barwy jasnemi odżywione. Słusznego wzrostu, bujnych kształtów, dumą i lekceważeniem królowa, trzepiotowatość miała zarazem odbijającą dziwnie od dobrze zwiędłéj twarzy, obwisłych policzków, oczu podbitych i pofałdowanych skroni.
Ubiór jasny, włos starannie trefiony, nawet kwiatek który trzymała w białych rękach przystałby lepiéj młodéj dzieweczce, a śmieszną czyniły niewiastę, która dawno młodą już nie była.
Szła królowa ku siedzeniu męża, zwolna rozglądając się na wsze strony, uśmiechając do podkomorzych i komorników, nie wiele zdając troszczyć o chorego. Stanęła wreście o parę kroków od siedzenia i wąchając kwiatek, odezwała się głosem nieprzyjemnym, jakby w nim fałsz jakiś czuć było.
— Ciesz się, miły panie — pana Wojewodę mamy. Przyjechał.
Klasnęła w ręce, patrząc ku drzwiom, król uśmiechnął się, skłonił głową i razem z nią ku drzwiom już spoglądał niecierpliwie, czekając zapowiedzianego.
Wszystkich wejrzenia zwracały się w tą stronę, milczenie było w izbie, Wojewody spragnieni byli wszyscy, królowa nogą uderzała o podłogę,