Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom IV 160.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy się nad ranem cokolwiek uspokoiło w obozie, szedł cesarz powtórnie do zwłok modlić się i przytomnością swą żale i niepokój poskramiać. Tu mu przed namiotem żałobnym zaszedł hr. Wacek, przyjaciel zabitego, oświadczając, iż wojsko całe zgodnie Ottona brata Światopługowego królem okrzyknęło.
Zwrócił się cesarz ku Czechom, a w tém imie Ottona obwoływać poczęto. Henryk V skinieniem głowy potwierdzał; trzykrotnie więc, wedle obyczaju, tłumy powtórzyły.
Hospodi pomiłuj ny! (Boże zmiłuj się nad nami).
Wybór ten uroczysty trwałym jednak być nie miał.
Tymczasem nie o to szło, kto wybranym zostanie, bo dla cesarza było to obojętném, ale by Czechów utrzymać w obozie. Od pierwszéj chwili rwali się do Pragi, chcieli uchodzić, a przestraszeni Niemcy, których siły przez to uszczuplić się miały, zagrożeni odstąpieniem tych, co najlepiéj kraj znali — gotowi byli na wszystko, byle sprzymierzeńców zachować.
Zszedł dzień cały na upornych naleganiach, na daremnych poselstwach, na targach bez skutku. Osierocona Praga ciągnęła Czechów, nie mogli, nie śmieli pozostać. Zbigniew zasłyszawszy o tém do Detryszka pobiegł błagać, aby go nie opuszczano. Ale o zbiega nikt się nie troszczył,