Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom IV 151.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jak wołowe oko i jak ono okrągło wytoczony, siedział w nim złotą, grubą objęty przepaską.
Cesarz nim przypuścił posła przysposobił się na jego przyjęcie, z całym majestatem i przepychem występując, który go w podróży otaczał. Stanęli dokoła namiotów rycerze w hełmach całych, w zbrojach świetnych, w pasach złocistych, w szatach bławatnych, na których piersi godła różne wyszywane były barwami. Wystawiono chorągwie przed namiotami. Służba i dworzanie cesarscy: chorążowie, podkomorzowie, cześnicy, miecznik cesarski, woźni w świątecznych szatach; wszyscy z oznakami godności swych, w purpurze i złocie, otaczali Henryka, który przywdział téż strój rycerski. Przypasał miecz, okrył się płaszczem szkarłatnym, i z powagą a surowością zasiadł na przenośném krześle tronowém, dokoła mając starszyznę swoję.
Szedł tak Skarbimierz wśród dwu szeregów pozłocistych rycerzy, grafów i panów, śmiało wodząc oczyma i nie wstydząc się wcale ani prostéj swéj odzieży, ani wytartéj zbroiczki. Wszystka ta wspaniałość straconą dlań była, bo wobec niéj wyżéj jeszcze podnosił głowę i jedyném swém okiem otwartém, dumnie a obojętnie spoglądał na przepych ten, rozumiejąc dobrze, dlaczego na pokaz go wywiedziono.
Groicz poprzedzał go, aby wprowadzić przed pana. Wkroczyli razem do wspaniałego rozległe-