Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom IV 102.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jednooki Światopług, do którego Zbigniew się schronił. Z jego oddziałami wpadał zdrajca na Szlązk, zgromiony uciekał, lecz spokoju nie dawał. Nie wojnę z nim, lecz nieustanne napady cierpieć musiano, za które wzajemnemi płacił Bolko, ogniem i mieczem pustosząc pogranicze.
Poprzednik cesarza Henryka V., który wyzuwszy z władzy ojca własnego, koronę jego odziedziczył, w gniewie na Polskę dał to królestwo, którego nie miał, czeskiemu królowi. Wkrótce potém odebrał mu je, choć do rozporządzania niém nie miał innego prawa nad urojoną zwierzchność nad całym światem. Cesarstwo rościło sobie do Polski, że mu winną była dań i posłuszeństwo. Szczęściem Henryk V, jak jego poprzednicy, Włochy, Niemców, Sasów i Bawarów miał ciągle na barkach. Podnosili się oni tak przeciw niemu, jak on niegdyś na ojca. Musiał téż papieżów stanowić i składać, a z klątw kościelnych, któremi był okryty się wyzwalać.
Nie miał więc czasu iść na Polskę. Teraz dopiero pora nadeszła dopominania się u niéj posłuszeństwa.
Zbiegły do Czech Zbigniew, niewiele się tu mogąc spodziewać, z Pragi udał się do cesarza Henryka V, jak inni ofiarując mu daninę, podległość, zapłaty, byleby mu do korony dopomożono. Za pieniądze naówczas kupowano u cesarza królestwa, za czeskie zapłacił był wprzódy