Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom II 143.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Filip — nigdy zbyteczném nie jest. Nie padnie kościół na opoce zbudowany, ani przemogą go piekielne siły, lecz oszczędzić mu dni ciężkich, gdy w mocy naszéj, należy. Nie sobie ani dla siebie staramy się, dla matki naszéj. Non nobis, non nobis sed nomini tuo da gloriam.
Spojrzeli po sobie biskupi, arcybiskup milczał z głową spuszczoną, rękę na ewangieli złożywszy.
— Bracia mili — począł znowu — powtarzam, com rzekł: Król słabym jest, Sieciech dla królestwa i dla nas strasznym. Nie utrzyma się on bez cesarza, a panowanie cesarskie kościołowi odejmie siłę, przeniesie ją gdzieindziéj. Czynić potrzeba co można, aby spadek po królu dzieciom jego pozostał.
Cóżbyście rzekli, gdyby Władysław zawczasu chciał państwo między synów swych podzielić? sobie pozostawując Płock, który pokochał, i w którym chce dokonać żywota?
Spojrzał po słuchających arcybiskup, badając wrażenie, jakie słowa jego wywierały i mówił daléj:
— Zeznał mi król, iż za żywota uczynić to pragnie. Sieciech niewątpliwie stanie na przeszkodzie przeciw myśli zbawiennéj, my, pomocą jéj być powinniśmy.
Jak sądzicie bracia najmilsi?
Biskupi milczeli, rzecz to dla nich była nowa,