Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom II 141.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

opanować chcą królestwo to, aby je zaprzedali. Dopuścimyż, aby państwo poszło na ręce obce, a kościół nasz pod zarząd Magdeburskiéj metropolii!
— Król synów ma dwu — przerwał Dyonizy poznański — nie grozi więc z téj strony niebezpieczeństwo.
— Tak, lecz na obu ich Sieciech godzi — jawném to jest — odezwał się o. Marcin. — Przy królu cień władzy, przy wojewodzie siła. Na grodach ma starostów ze swéj ręki, w wojsku dowódzców ktorzy z nim trzymają, włada wszystkiém, skarbami swemi sumienia kupuje. Królem chce być. Źle nam ze słabym, z tym gorzéj będzie, przebiegły jest.
Milczenie długie przedzieliło pytanie to, od nierychłéj odpowiedzi biskupa Paulina.
— Przewielebny ojcze — odezwał się powolnie rzucając wyrazy, które ważył ostrożnie. — Widzi mi się, że przedewszystkiém patrzéć nam potrzeba, gdzie dla wiary a dla powagi Rzymu pożytek. Ten, czy ów panować będzie, nam o to idzie, aby był posłusznym kościołowi, aby się krzewiła wiara, mnożyły dochody duchowieństwa, rosła przez nie chwała Boża.
— Tak jest — odezwał się Filip płocki — obojętna dla nas, kto panować będzie ze zrządzenia Bożego. Przyznaję, iż ja sam niedawno