Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom II 051.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
III.



Późno z południa skończyła się zawczasu poczęta, długa uroczystość kościelna. Otworem stała nowa świątynia, jeszcze pełna wonności, kadzideł i jakby owiana modlitwami i pieśnią, które się w niéj rozlegały. Kilku ludzi stało we drzwiach spoglądając na lśniące ołtarze. Cisza teraz uroczysta panowała w katedrze.
Wesoły gwar dolatywał tu z zamku, gdzie uczta zastawiona była ze wspaniałością na jaką wiek ów mógł się zdobyć.
Nie była ona wykwintną, dostatek wszystko zastępował. Nawet na twarzy chorego króla promieniała radość z téj chwały Bożéj odnowionéj, pomnożonéj, ugruntowanéj tu na wieki.
W otoczeniu królowej śmieszki słychać było i żarty, Bolko rozprawiał o łowach, drudzy jesz-