Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom II 032.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oprócz starania o dusze, arcybiskup świeckich téż spraw zaniedbywać nie mógł. W rozdzielonem państwie, którém Sieciech rządził, usiłując je zlać w jedno, niustannie zwaśnionych z nim nieprzyjaciół, powstających przeciw niemu podwładnych waśnie godzić przychodziło, zażegnywać burze.
Król dobry był lecz słaby, królowa płocha i na swe dostojeństwo nie baczna a rodem cesarskim dumna, w rodzinie pańskiéj gotowały się zatargi lub gorszy może nad nie zamach na władzę... Sieciecha potęga rosła, wiedzieli wszyscy iż panowanie sobie przywłaszczyć pragnie i pory tylko sposobnéj czeka. Wszystko to arcybiskup z wysokości powagi swéj i duchownéj władzy musiał hamować, powstrzymywać, przewidywać i zapobiegać złemu.
Mąż był ducha apostolskiego, wiary gorącéj, prostoty obyczaju wielkiéj, który nie mądrością ziemską i rachubą ludzką, ale odwieczną prawdą drogi swoje torował, Téj on nie zrzekał się nigdy choćby na pozór z ludzkim rozumem nie była w zgodzie.
Źle czynić aby dobrego dokonać nie umiał: wierzył iż cnota owoc wydać musi zbawienny a światłość nad ciemnościami zwycięży.
Z uśmiechem prawie dziecinnym na ustach, bez gniewu w sercu, bo tego nie znał, mąż prawy głosił prawdę i stał przy niej wiernie. Sam żył