Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom III 133.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dło skromne i niewytworne. Dzień upłynął na skupieniu ducha i nabożeństwie.
Wysłuchawszy nieszporów wszyscy pozostali w kościele, gdzie przed wystawionym w ołtarzu wielkim Sakramentem i płonącéj lampie, noc całą przebyli na czuwaniu i modlitwach.
Bolko i towarzysze jego, jednako odziani, suknie mieli z prostego sukna grubego, bez ozdób żadnych, nakształt sutany, którą duchowni nosili.
Jak tylko rozedniało, wyszedł biskup Filip ze mszą świętą, po któréj przystąpili wszyscy do stołu pańskiego.
Szli potém do przygotowanéj łaźni, w któréj wyparzywszy się i obmywszy, zmienili odzież, biorąc bogatszą, krojem świeckim zrobioną, krótką i bramowaną.
Zwyczaj, którego Michno pilnował, wymagał aby po łaźni położyć się do łóżka i w niem przyjmować odwiedziny przybywających z powinszowaniami.
Oprzeć się chciał temu przymusowemu spoczynkowi Bolko, lecz stary choć na chwilę go ledz przymusił, aby się obyczajowi zadosyć stało. Wpuszczono ciekawych i przynoszących życzenia na których nie zbywało — przybył i Zbigniew raczéj by bratu dokuczyć, niż by mu się pokłonić.
— E! e! — zawołał od progu — mnie w Pradze mój ojciec a król tak nie męczył, nie wy-