Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom III 056.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
III.


Gdy się dzień wielki zrobił, Magnus wojsko objeżdżać począł, Bolko drużynę swą zbierał. Jawną zdawało się być rzeczą, iż się już zgoda nie sklei i gotować się trzeba było do walki. Starszyzna na łąkę przed obóz wybieżawszy, stała przypatrując się królewskim, licząc ich, poznając pułki, które gdzie stały i czekała.
Ojciec Tyburcy przynajmniéj co chwila wrócić był powinien, a i on się nie pokazywał.
W milczeniu ponastawiano kociołki, aby żołnierza podkarmić zawczasu, dzielono chleby; cisza i smutek, jak wczora, panowała w obozie.
Słońce się już było podniosło dobrze, gdy na haci przez moczary idącéj, ujrzano jezdnych. Bolko poznawszy O. Tyburcego po czapce, siadł na koń i ku niemu się puścił czwałem. Miał jeszcze