Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom III 022.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Począł wyliczać wszystkich...
Magnus słuchał i bladł z gniewu. Zapytano czyby miał co jeszcze do oznajmienia — dodał, że jak tylko zjadą pułko-wódzcy, natychmiast z niemi na granicę spieszyć potrzeba. Oni zaś wiedzieć będą, gdzie i jak prowadzić mają królewicza.
Uradował się Bolko niezmiernie i omal nie uściskał Besiora, Magnus zmilczał, wziął go zaraz z sobą aby ugościć po podróży i nakarmić, a zdawszy na ręce ochmistrza, sam z oczekującym Bolkiem udał się do biskupa.
— Wyraźny cud jest Boży — zawołał Magnus wchodząc — łaska Opatrzności ocalić nas chciała i to królestwo.
Obrócił się do królewicza, który szedł po pasterskie błogosławieństwo.
— Posłuchajcie naprzód, miłościwy panie, z czém tu do nas przybył ojciec nasz przewielebny, a poznacie jako Bóg wielki czuwa nad wami!
Biskup natychmiast począł patrząc na królewicza, który spoważniał.
— Przybyłem do was z przestrogą — rzekł. — Uknuta jest zdrada wielka, króla słabego, niedomyślającego się jéj, wmięszano w nią — Sieciech wojewoda wymyślił od Czech niebezpieczeństwo jakieś, postanowił na granicę wyprawę. Chce was miłościwy królewiczu wysłać na nią z temi, któ-