Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 150.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lazł u wrót Rawa przestraszonego Burgrabiego zamkowego, który więźnia królewskiego pilnować i odpowiadać zań, wiedząc kto był — wypraszał się. Przynosił klucze, stawał pod rozkazy Kochana — ale sam od wszystkiego się wymawiał tem, że ani straży dosyć, ani izb zamczystych nie miał.
Postawiono w podwórcu wóz, nimby Kochan obmyślił, gdzie Borkowicza umieścić.
Czasu drogi mógł się przekonać towarzysząc mu, iż Maciek bynajmniej nadziei wyrwania się z więzów nie rzucił. Nocami leżąc na wozie, gryzł i rozrywał sznury, straż usiłował obietnicami wielkiemi przekupywać, miotał się, na chwilę nie ustając krzyczeć i odgrażać się.
Na zamku olkuskim w istocie nie było zamknięcia bezpiecznego dla człowieka, do którego się mogli usiłować dostać brat, syn lub przyjaciele.
Burgrabia, którego Morawcem zwano, naostatek powiódł Kochana ku wieży północnej. Ta była na więzienie dla najniebezpieczniejszych złoczyńców umyślnie zbudowaną. Drugie tyle, ile jej wyżyna nad ziemią wyrosła, w głąb było obmurowanego lochu, do którego po drabinie schodzić musiano. Sklep bez okien miał jeden ten tylko otwór w górze, który drzwiami żelaznemi się zamykał. Ciemny, wilgotny, głęboki i wązki jak studnia, służył dotąd tylko dwu zbójom, których z niego na rusztowanie wyciągnięto, po mie-