Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 121.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cięższych wypadkach utrzymać umiał, zmienionym tak jawnie, i tak straszno. Często właśnie pod martwym wyrazem twarzy szukano w nim wzruszenia, teraz ono było tak uderzającem, wyraz oczów tak groźnym, iż wszyscy pierzchali przed nim...
Konie do wyjazdu stały w przedsieniu, Łowczy i Podkomorzy czekali przy nich, Kaźmirz skinął, aby je odprowadzono.
Ponieważ szedł od królowej, domyślano się, iż ona gniew jego na siebie obudzić musiała.
Nie znając przyczyny która wywołała nie skrywany ten gniew Kaźmirza, wszyscy, co go znali, widzieli, że straszliwego coś zaszło pomiędzy małżeństwem, nikt nieśmiał ani pytać, ani się nawet zbliżyć do pana, którego oblicze pałało a ręce drżały... Jeden Rawa, widząc go powracającym do swych izb i konie odesłane do stajen, pospieszył pytać czy sukni zmienić nie zechce.
Zastał króla siedzącego w krześle przy stole i pogrążonego w myślach głęboko. Nie widzia,[1] go tak zmienionym nigdy, bo zwykł był trzymać uczucia na wodzy.
Zobaczywszy Rawę, król jakby się obudził — chciał coś mówić, zatrzymał się — zamilkł, wstał przeszedł, siadł znowu.
— Sędziego mi powołać każ, rzekł krótko...
Sędzią Krakowskim, który z ramienia i rady ks. Suchywilka na ten urząd wyznaczony został,

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być widział (bez przecinka).