Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 040.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do służebnych, dając bezwładnie czynić z sobą co chciały i spiesząc do swego łoża.
Konradowa wszystko w komnacie rozporządziwszy, dziewczęta, które przy królowej czuwać miały, wyznaczywszy — sama jeszcze poduszki układając, poszeptała coś i wyszła.
Rachowała na to, iż co się jej pierwszego dnia nie powiodło, później naleganiami i namowami na dość posłusznej dotąd pani — wyrobi.
Zmienioną ją znajdowała – i to tylko przestraszało. Spoważniało pod koroną młode dziewczę, siła się w niej znalazła, której nie było wprzódy.
Nazajutrz rano, choć nie tak zawczasu, jak dni pierwszych, gody się rozpoczęły na nowo.
Do dziesięciu dni najmniej ciągnąć się one musiały, i ugaszczanie tych, którzy dłużej pozostali. Król rano się ukazał, jak gdyby z zamku nie oddalał się wcale, a na twarzy jego wszyscy postrzegli zmianę, jakby wypoczął i orzeźwiał.
Gotowano się dnia tego do nowego turnieju. Rycerzy przybyło kilku, którzy radzi się popisywać chcieli ze zręcznością swoją. Król zdawał się zajmować tem wielce — i szczyty ich wystawione oglądał. Królowa później niż zwykle wyjść chciała. Posłano z oznajmieniem, zgodził się na to Kaźmirz.
Jak dni poprzedzających, Borkowicz w szrankach do gonitw przygotowanych krzątał się,