Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 184.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czył Baśkę wybiegającą z pod domów, i z krzykiem a szałem przypadającą do pokutników. Spojrzał na króla ruszającego ramionami i Rawa zbliżył się do królewskiego ucha.
— Zawsze była szaloną, rzekł — co dziwnego!!
Inni z pospólstwa, którzy poszli za przykładem Baśki — wywołali szyderską uwagę opata.
— Jużciż lepiej im będzie u biczowników za trochę podrapanych pleców mieć wszystkiego do woli, bo ich głupstwo ludzkie obficie karmi i poi, a młodych dziewcząt dosyć jest w tej kupie — niż od drzwi do drzwi chodzić po żebraninie.
Król jednak nie zdawał się podzielać tego zdania opata; milczał, coraz smutniej zamyślony.
Wtem ruch mały zwrócił uwagę Kaźmirza pomiędzy bliżej stojących za nim. Dwaj Zadorowie bledzi, drżący, patrzali na siebie, jakby wzrokiem się naradzali. Pakosław chwycił za rękę Przedbora i poruszyli, z miejsca nagle. Nim Kochan i inni mogli zapobiedz i powstrzymać ich, oba pospieszyli ku drzwiom...
Kaźmirz niespokojnie spoglądał za nimi. Znikli mu z oczów. Po chwili ruch zrobił się przed kamienicą Wierzynka, ukazali się bracia Zadorowie, pospiesznie zrzucający z siebie odzież dworską, obnażający się nawzajem.
Kochan pospieszył, domyślając co zamierzali,