Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 086.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w nim burzyła, gniew poczynał kipieć; buchnął wreszcie, ręce podnosząc.
— Ani króla, ani was nie lęka się sługa Boży... Tyś królewski, jam tego, który nad królami jest... a moc jego mnie obroni... Tyś sługą nieprawości, jam stróżem prawa... precz z drogi... z tobą ja nic do czynienia nie mam...
Kochan wytrzymał ten raz, jak policzek mu w twarz rzucony...
— Nie zbędziesz się mnie tak łatwo — rzekł — ani się ja zlęknę ciebie. O panu Bogu prawisz, a z szatańską złością na najlepszego z panów następujesz, drugim serce psowasz i do buntu ich podbudzasz...
Król może ci przebaczyć, ale my, co koło niego stoimy na straży... nie darujemy... choćby żywotem płacić przyszło.
— Ja też, choćby żywotem płacić, prawdy nie zamilczę — zawołał Baryczka — precz!
Chciał iść przebojem, silny Kochan za ręce go porwał i jak żelazem przykutego trzymając, wołał:
— Klecho zuchwały, jeśli ci życie miłe... strzeż się a milcz...
Ostrzegam cię, abyś wiedział, co cię czeka. Zginiesz...
Mało ci tego, że po kątach króla bezcześcisz, jeszcześ biskupa nam nasadził... jeszcze nam