Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 219.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

potajemnie zyskiwać... czyhać na spokój mój i korony tej. Lecz, cóż znowu za człek jest, aby się na to wszystko porywał?!
Mówiąc to, spoglądał na Estherę, która stała milcząc, z założonemi rękami, z piękną główką, czarnemi okoloną włosami, zwieszoną smutnie na białe ramię. Twarz jej nie okazywała ani oburzenia, ani niewiary zbytniej. Uderzyło to Kaźmirza...
— Panie mój — odezwała się po przestanku małym Esthera — Borkowicz zuchwałym jest, porywczym, ambitnym, a tacy ludzie jak on, tam czasem sięgają, gdzie niktby się inny nie ważył nawet myślą.
Plotka czy potwarz o której wam wspominał węgrzyn — chodzi po świecie — i ja o niej słyszałam. Nie daję jej wiary, ale ludzie ją powtarzają...
Potrząsnęła głową, król się zmarszczył.
— Marne paplaniny — zawołał, zmyślone przez tych, którzyby małżeństwu przeszkodzić i rozerwać je chcieli. Borkowicz, jako wiesz, był tu w Krakowie, tłumaczył się i poprzysięgał mi wierność. — Nie może być, aby knuł... niepodobna, by do tego stopnia oszalał, i Brandeburgów a Szlązaków sobie zyskiwał, sądząc, że mnie na tronie mym poruszyć może! Za mały jest,[1] Zgniótłbym go jednem uderzeniem...
Esthera nie mówiła nic długo...

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; zamiast przecinka winna być kropka.