Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 168.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dwika, siostrzana waszego, radzi widzieli na Piastów tronie... Wszakże i w nim kropla tej drogiej krwi płynie — lecz — my, my nie wyrzekliśmy się tej słodszej nadziei, że synowi waszemu zostawicie należną mu koronę.
Mówiąc to Bogorja patrzał na króla, który siedział z oczami spuszczonemi, zachmurzony, milczący, jakby rozmowa ta struny smutnie w duszy jego brzmiące poruszyła. Kilkakroć Arcybiskup zatrzymywał się i czekał odpowiedzi, która nie przychodziła.
Kaźmirz zrozumiał dobrze, dla czego do małżeństwa zachęcał go Arcybiskup. Było to niewyraźne napomknienie, iż rodzaj życia, który prowadził, w oczach jego niewłaściwym się zdał dla króla.
Jakkolwiek lekkie, dotknięcie tego stosunku, który jeszcze pochłaniał całego Kaźmirza, — ubodło go przykro. Sromał się...
— Po próbach, jakie przeszedłem — rzekł nareszcie król — nową czynić trudno mi, ojcze kochany.
— Lecz dla przyszłości królestwa tego powinniście się poświęcić — odparł Bogorja.
Po długiem milczeniu Kaźmirz odezwał się obojętnie.
— Niełatwo mi o żonę, jakiejbym pragnął, a pierwszej lepszej wziąć nie mogę. Śluby są