Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 141.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jest, ale dumna... Wszystko na nią powiedzieć można — płochą nigdy nie była...
— Tak mówią, ja nie daję wiary — odezwał się gość. Coś jednak musiało dać pochop do tej plotki.
— Wiecie, że król jej życie ocalił, i że pamiętał o niej — dodał Lewko zamyślony, — tak — i gdym z nim mówił niedawno... pytał mnie o nią...
To przypomnienie słów królewskich Lewkowi brwi ściągnęło, zasępił się.
— Wspomniał mi o niej! dodał ciszej...
Począł chodzić po izbie niespokojny...
— Nie wierzę — dodał — ale potrzeba wiedzieć prawdę — jadę jutro. Dziewczyna kłamać nie umie...
— A gdyby w tem coś prawdy było! odezwał się Wierzynek — co czynić myślicie?
Żyd, ręce założywszy na piersiach, stanął przed Wierzynkiem, nie odpowiadając nic.
— Gdyby to prawdą być miało? powtórzył — i urwał nagle...
Widać w nim było walkę wewnętrzną, rumieniec występował na twarz bladą i niknął; z piersi wyrywały się westchnienia.
Wierzynek napróżno długo czekał odpowiedzi. Żyd nie spieszył z nią i dumał. Stanął wreszcie znowu przed gościem.
— Odpowiedź trudna na pytanie wasze — począł z bolesnym uśmiechem. Wiecie wy, co to