Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 102.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oporu mężnej niewiasty, która gotową się opowiadała choćby ginąć a nie ustąpić nic...
— Jestem żoną królewską — powtarzała — ktokolwiekbądź ślub nam dawał, błogosławiono nam w kościele... Niech winowajca zostanie ukarany, jam była niewinną. Zgrzeszyłam tem tylko, żem wierzyła słowu króla i zapragnęła tej korony, która dla mnie cierniową być miała...



Kaźmirz nie miał nic do wyrzucenia Rokiczanie, brakło mu nawet pozoru do rozstania się z tą, którą na chwilę taką namiętną miłością pokochał...
W orszaku nieszczęśliwej czeszki, przybyła z nią z Pragi, znajdowała się dotąd Zonia, która tak bardzo pragnęła do Krakowa się dostać i równie pono jak jej pani była w nadziejach zawiedzioną.
Kochan, na którego naprzód rachowała, przyjacielem jej był zawsze, lecz o małżeństwie mówić sobie nie dawał.
Śmiejąc się, odpowiadał na przymówki, iż coraz większe czuł powołanie do stanu duchownego i drogi do niego sobie zawiązywać nie chce. Groził, że wkrótce przywdzieje habit mniszy, ale ze spełnieniem tego postanowienia nie śpieszył.