Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 065.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zwodzą was niegodziwie! okłamują! — krzyknął[1] — Jak on się ożenić może? od piętnastu lat ma żonę? Żyje przecież ta Adelaida.
— Słuchaj — przerwała wdowa kwaśno — król, król sam mi to mówił, z jego ust słyszałam; małżeństwo to rozerwane, ona odjeżdża do ojca — a on — żeni się ze mną.
Jędrzyk uszom nie wierzył.
— Tak jest! — potwierdziła Krystyna — tak jest. Biskup się zobowiązał ślub nam dać.
Zamyślony kupiec nie odpowiadał nic. W głowie mu się to nie mogło pomieścić.
— Ja ani praw tych tam dobrze nie znam, ani wiem, co można, a co się nie godzi, i czy królom to wolno, co drugim zakazane... ale to mi się zdaje oszukaństwem, kłamstwem...
Pamiętam, żem słyszał kiedyś o jednym francuzkim królu, co się z jakąś hrabianką Merańską ożenił, żonę pierwszą odprawiwszy. A co potem było? Papież mu ją precz kazał odprawić!
Ruszył ramionami.
Rokiczana się zadumała, splotły się jej ręce, zaczęła przechadzać się po pokoju. Jędrzyk stał i głową pokręcał dziwnie. Patrzał za nią.
— Nie! — odezwała się nagle — nie! słowu królewskiemu wierzyć można. Z oczów mu patrzy szlachetność — ten człowiek kłamać nie może...

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki.